Wakacje to czas, kiedy można pozwolić sobie na nieco więcej. Nie trzeba od rana do wieczora siadać i pilnować kolejnych zleceń, pisać, nawet jak się nie ma na to ochoty a przede wszystkim można zmienić, choć na chwilę, miejsce zamieszkania. Ja w tym roku odpoczywałam wraz z całą rodziną nad morzem. Tam, poza wodami Bałtyku, udało mi się również zobaczyć Dziki Zachód, zrobić chustę na szydełku i dokończyć zabawny kryminał „ Kółko się Pani urwało”. Dziś kilka słów właśnie o tym, że można, a nawet trzeba czasami odpocząć.
Codzienna rutyna
Przez większość roku mój dzień jest bardzo podobny. Wstaję ok. godziny siódmej. Przygotowuję dzieci do szkoły i siebie do pracy. Wszyscy wyruszamy do miejsc, gdzie spędzimy kolejne godziny dnia. W moim przypadku siadam przy komputerze i piszę mnóstwo tekstów na różne tematy. Kiedy wybija godzina piętnasta na zegarze wracam do domu, po drodze robię zakupy, a tuż po otworzeniu drzwi do mieszkania słyszę „Co będzie na obiad?”. Potem gotowanie, sprzątanie, pomoc w lekcjach. Potem chwila wieczornego wytchnienia, albo kolejna część pisania tekstów na zlecenie. Tak wygląda mój dzień, przez niemal cały rok. Zupełnie inaczej jest podczas urlopu.
Wakacyjny oddech
Wakacje to czas, kiedy odpoczywają przede wszystkim dzieci. To one mają totalny luz, ale również my, rodzice, mamy chwilę wytchnienia. Przede wszystkim z planu dnia wypada punkt związany z pomocą w lekcjach. Poza tym wszyscy stają się nieco spokojniejsi. Przez wiele lat moje wakacje nie do końca spełniały swoje zadanie, ponieważ, wtedy, kiedy wszyscy w rodzinie odpoczywali, ja siadałam i pisałam kolejne teksty na zlecenia klientów. W tym roku powiedziałam zupełnie dość i postanowiłam zrobić wszystko inaczej. Niemal dwa tygodnie lipca spędziliśmy poza domem. Komputer został w mieszkaniu a ja wolna jak ptak pozbywałam się wszystkich myśli związanych z tym, co będzie jutro. W ten to sposób odpoczęłam i po powrocie mogłam spokojnie zasiąść przed komputerem z mnóstwem nowych pomysłów.
Wakacje – jeśli nie praca to co?
W tym roku mój urlop był bardzo „pracowity”. W czasie tygodnia spędzonego nad morzem udało mi się wreszcie wyspać (spałam do 8.30 😉 ). Wraz z moimi najbliższymi, spędziliśmy dwa dni na plaży – w pozostałe dni wiało i było stosunkowo chłodno. Nie oznacza to jednak, że nudziliśmy się. Jeden wspaniały dzień spędziliśmy na Dzikim Zachodzie, a dokładniej w parku rozrywki w Zieleniewie. Można tam skorzystać z wielu atrakcji za niewielką cenę. Moim zdaniem zaletą tego parku jest jego prostota. Mini Zoo, przejażdżka traktorem z beczkami-wagonikami czy przejażdżka terenówką to jedne z wielu atrakcji – najprostsze i najbardziej popularne (sądząc po kolejkach). Do tego kilka rodzinnych wizyt w Kołobrzegu i spacer wśród budek z pamiątkami – to doskonała odskocznia od codzienności.
Czas spędzany z rodziną jest bardzo ważny, ale podczas wakacji znalazłam też chwilę dla siebie. W moich wakacyjnych planach było czytanie, a właściwie dokończenie powieści, która już od kilku tygodni leżała niedokończona i czekała na wolną chwilę. Poza tym skończyłam chustę na szydełku – prezent urodzinowy dla siostry. Dobrze, że mieszka daleko, bo od dnia urodzin minął już dobry miesiąc ;).
Muszę jednak przyznać, że choć urlop to dla mnie zawsze spory wysiłek, to w tym roku jestem bardzo zadowolona z tych kilku dni spędzonych wspólnie z rodziną poza domem. Mam nadzieję, że również w sierpniu znajdzie się kilka chwil, aby spędzić je tylko z bliskimi . Ale to się jeszcze zobaczy 😉