smutek

Praca w domu i zły humor

Dzisiejszy wpis należy do tych, które wydają się być zupełnie nie związane z copywritingiem. Jak się jednak okaże zły humor, jesienna chandra czy depresja to określenia, które powinny być na stałe zapisane w słowniku tych, których domeną jest praca w domu.

Freelancer to ma życie…

Na forach internetowych, w grupach dyskusyjnych oraz na blogach dotyczących copywritingu dość często pojawia się temat pracy w domu. Jest ona zazwyczaj wychwalana pod niebiosa, bo pozwala dostosować tempo i czas pracy do siebie, daje dowolną ilość wolnego czasu, można spać do południa i chodzić cały dzień w piżamie, nie mówiąc już o braku konieczności założenia garsonki i zrobieniu makijażu. Dla osoby pracującej w godzinach od 8 do 16.00, która codziennie musi wstać o 6.30, aby przygotować się do pracy i zdążyć dojechać do biura, praca freelancera wydaje się być cudowna.

Jak to jest naprawdę?…

Właściwie wszystko, co wyżej napisano jest prawdą. Praca w domu zachwyca, zwłaszcza tych, którzy pracują lub dopiero zrezygnowali z etatu. Jednak w przypadku dużej grupy freelancerów, którzy pracują w domu przez wiele miesięcy, a niekiedy nawet lat, zalety takiej pracy bledną. W zamian pojawiają się coraz bardziej zauważalne wady takiej formy pracy. Jest ich bardzo wiele. Przede wszystkim pojawia się samotność. Praca w domu w większości wypadków wiąże się z odosobnieniem lub przebywaniem w otoczeniu tylko najbliższych osób. Jest to wspaniałe, ale na krótką metę. Po pewnym czasie przyjemność przebywania z rodziną bez ograniczeń może stać się koszmarem. Możliwość spania do południa to zaleta w oczach osób, które każdego dnia muszą wstawać o świcie, by przygotować się do pracy. W przypadku freelancerów bywa z tym bardzo różnie. Często jednak pojawia się stwierdzenie: co z tego, że „można”, skoro i tak trzeba wstać przed siódmą, żeby przygotować dzieci do szkoły i śniadanie współmałżonkowi? Można chodzić cały dzień w piżamie – to rzeczywiście fajne, ale przecież tak się nie da. Patrząc obiektywnie i tak trzeba ubrać się, chociażby po to, żeby w sklepie kupić bułkę i mleko na śniadanie. Nie trzeba stroić się ani robić makijażu – co racja, to racja 🙂 Tyle tylko, że chodzenie cały czas w dresie i w byle jak spiętej kitce to dla kobiety przygnębiające. Przecież lubimy ubrać na siebie choć czasami coś ładnego. A po co się stroić skoro nawet koleżanka z pracy tego nie zauważy, nie mówiąc już o tym przystojnym koledze z biura obok. Na koniec ten znienawidzony ośmiogodzinny dzień pracy.  Muszę przyznać, że ja oddałabym za takie 8 godzin bardzo wiele. W domu pracuję po 16 godzin – tyle tylko, że czas ten jest przerywany obowiązkami domowymi i zazwyczaj nie tak wydajnie wykorzystany jak czas spędzony w biurze.

Ale przecież wszystko można sobie poukładać…

To zdanie znajdzie się z pewnością w komentarzach do tego tekstu. Podobnie zresztą jak stwierdzenie „jestem introwertykiem i praca w domu, w samotności mi nie przeszkadza”. Może to i racja. Tyle tylko, że, przynajmniej w moim wypadku, po 6 latach pracy w domu, miałam dość. Jestem osobą, która nie potrzebuje wielkich imprez ani dziesiątków znajomych, ale przebywanie wyłącznie w kręgu najbliższych – okazało się bardzo męczące. Nie lubię specjalnie się stroić, ale czasami bardzo brakuje mi tego, aby założyć coś ładnego – bo w domu to nawet szkoda tę nową sukienkę czy bluzkę zakładać. Po 6 latach pracy nadal nie potrafię zaplanować pracy od A do Z, bo każdego dnia zdarza się coś niespodziewanego. Raz dzieci wrócą wcześniej ze szkoły, innym razem mają grypę a jeszcze kiedy indziej to mnie rozkłada przeziębienie. Do tego zakupy, gotowanie, lekarz, urząd i tysiąc spraw, które trzeba załatwić. Być może to tylko ja taka nierozgarnięta jestem, ale…

Smutek, chandra, depresja

To stany, które mogą towarzyszyć pracy w domu. Oczywiście nie muszą, ale dobrze byłoby do tego przygotować się. Jesienią warto wspomóc organizm witaminami z witaminą D na czele, ale trzeba wiedzieć, że takie leczenie nie zawsze pomaga. Kiedy pojawia się uczucie stałego zmęczenia, smutku i niechęci do pracy warto zastanowić się nad jej zmianą. Być może czas najwyższy na pracę w biurze między ludźmi?

Rezygnacja z pracy jako freelancer często postrzegana jest jako porażka. Musisz jednak wiedzieć, że to nieprawda. Ważne jest, aby dobrze czuć się ze sobą nie tylko w domu, ale też podczas pracy. Kiedy pojawiają się pierwsze objawy depresji nie ma na co czekać. Trzeba ratować się etatem.

klient

Gdzie może kryć się klient?

Będąc copywriterem freelancerem trzeba stale szukać nowych klientów. Bywa, że zgłaszają się sami, ale na to nie należy zbytnio liczyć. Zanim Twoi klienci zaczną polecać Cię kolejnym, i kolejnym trzeba nieźle kombinować, aby znalazł się klient. Dziś opowiem ci o tym skąd wziął się jeden z moich najnowszych zleceniodawców. Sama zdziwiłam się, kiedy otrzymałam maila z zapytaniem ofertowym.

 

Wszystko zaczęło się na Facebooku…

Facebook to doskonała platforma do szukania klientów, ale również do nauki i wymiany poglądów z innymi osobami zajmującymi się copywritingiem. Sama należę do kilku grup dla copywriterów, co pozwala zdobyć nową wiedzę oraz poznać przyszłych współpracowników albo klientów. W jednej z takich grup pojawił się post w którym znajdował się link do forum. Na forum zaś opublikowany został wpis, który w niewybrednych słowach tłumaczył jak powinien wyglądać opis produktu. W dużej mierze zgadzałam się z nim, aczkolwiek nie do końca, co pokazałam w swoim komentarzu na forum.

 

Potem było forum…

Pod wpisem na forum rozgorzała żywa dyskusja. Z minuty na minutę rosła lista komentarzy, gdzie klienci i copywriterzy wymieniali się poglądami. Ja też wzięłam udział w tej wymianie zdań. Wśród wielu komentarzy pojawił się i taki, którego autor stwierdził, że „bardzo trudno jest pisać unikalne opisy kilkudziesięciu jednakowych produktów np. sznurków do snopowiązałek, bo co można umieścić w takich tekstach”. Jak na mój gust sznurek do snopowiązałek to akurat bardzo przyjemny temat i można o nim pisać bez końca. Jeden jest miękki w dotyku, inny szorstki, a jeszcze inny kłujący. Sznurki różnią się również kolorem, bo przecież jedne są słomkowe, inne szare, a jeszcze inne brązowe lub kawowe. Oczywiście była to wymiana zdań z przymrużeniem oka.

 

… i znalazł się klient

Po kilku dniach, kiedy już zapomniałam, że w ogóle dyskusja ta miała miejsce, nagle pojawił się klient, któremu spodobało się moje podejście do opisów produktów, więc postanowił zlecić mi opisy do swojego sklepu. Co, jak co, ale klientów z ostrej dyskusji na forum raczej się nie spodziewałam. Udało nam się jednak dogadać i nawiązaliśmy współpracę. Muszę przyznać, że to jeden z klientów pozyskanych w co najmniej dziwny sposób.

Z tej historii można wyciągnąć jeden wniosek – nigdy nie wiesz, gdzie kryje się Twój klient, więc uważaj, co i jak piszesz.

prowadzenie bloga

5 drobiazgów, które denerwują czytelników blogów

Dzisiejszy wpis skierowany jest zarówno do copywriterów, blogerów jak i osób prowadzących blogi firmowe. Jest to też wpis bardzo prywatny – będę pisała o tym, co mnie – jako czytelnika blogów, w nich denerwuje. Za chwilę sam przekonasz się, że większość z wymienionych błędów to drobiazgi, które można poprawić w kilka minut.

1. Cały wpis na stronie głównej

Osobiście bardzo nie lubię blogów, które już na stronie głównej mają całe wpisy. Jest to bardzo uciążliwe szczególnie wtedy, gdy wpisy są długie lub zawierają wiele zdjęć. Często rezygnuję z dalszego czytania bloga właśnie dlatego, że początkowy artykuł mnie nie interesuje, a nie bardzo mam ochotę przewijać stronę w nieskończoność, aby zobaczyć następny wpis.

Aby to zmienić wystarczy po pierwszym akapicie tekstu wstawić znacznik <more>. To taki zaklęty kod, który pozwala w dowolnym miejscu uciąć wpis, a po kliknięciu w odnośnik „czytaj dalej” przenieść czytelnika na stronę, gdzie znajduje się cały tekst.

 

2. Brak porządku w zdjęciach

Choć na co dzień nie jestem zbyt porządna i na moim biurku można znaleźć wiele „dziwnych” rzeczy, to prowadząc blogi trzymam się kilku zasad, a jedną z nich jest unikanie dużej ilości zdjęć, o ile nie są konieczne. Zdaję sobie jednak sprawę, że są blogi, w których to właśnie zdjęcia stanowią główną treść wpisów. Jeśli trafiam na takie blogi to lubię kiedy jest w nich porządek. Dokładniej chodzi mi o wielkość i miejsce umieszczenia zdjęć.

Wbrew pozorom publikacja zdjęć o tych samych rozmiarach nie wymaga znajomości programów graficznych. Wiele platform blogowych posiada w swoich ustawieniach opcję dostosowania rozmiaru grafik do potrzeb prowadzącego. Tak jest m.in. w przypadku WordPressa, z którego dziś korzysta duża część blogerów. Jeśli zdjęć ma być wiele, w wybranym wpisie można stworzyć galerię. Zdjęcia opublikowane w formie galerii łatwiej można obejrzeć bez potrzeby przewijania strony. Stworzenie galerii do wpisu może zająć dłuższą chwilę za pierwszym razem, ponieważ konieczne jest nauczenie się obsługi oprogramowania, ale już po kilku wpisach robi się to automatycznie.

 

3. Tłumaczenia

Bardzo nie lubię, kiedy czytając bloga wyskakują mi napisy w obcych językach. To, że tego nie lubię to jedno, a to, że zdarza się to również na moim blogu – to zupełnie inna historia 😉 . W każdym bądź razie, jeśli  dopiero stawiasz swojego bloga zwróć uwagę na ten drobiazg.

 

4. Czcionka, wielkość i kolor liter

Kolejnym drobiazgiem, na który warto zwrócić uwagę jest czcionka. Zdaję sobie sprawę z tego, że wymyślne litery prezentują się wspaniale, ale niestety ciężko jest odczytać tekst, który nimi napisano. Zanim więc wybierzesz litery o nieszablonowym wyglądzie najpierw zastanów się czy Twój czytelnik na pewno je rozszyfruje. Przecież blogi powstają dla czytelników.

Podobnie rzecz się ma z wielkością i kolorem liter. Osobiście bardzo nie lubię blogów, gdzie litery mają wielkość mikroskopijną i trzeba czytać je z lupą. Dlatego staram się, aby w blogach, które prowadzę czcionka była duża, ale też bez przesady.

To samo tyczy się koloru liter. Jeśli strona jest w kolorze jasnym, wówczas najlepiej sprawdza się kolor czarny lub grafitowy. Jeśli strona jest ciemna, wówczas świetnie sprawdza się kolor biały. Wszelkie kolory pastelowe lub szarości zazwyczaj nikną w tle i tekst nimi napisany staje się trudny do odczytania.

 

5. Porządek w treści

Pisząc o wielkości i kolorze czcionek zapomniałam dodać, że chodzi tu o litery, które tworzą tekst podstawowy. Z nagłówkami i śródtytułami można sobie nieco pofolgować. W przypadku tekstów blogowych warto połączyć przyjemne z pożytecznym i tworzyć wpis przyjazny czytelnikowi, a zarazem wyszukiwarkom. Wystarczy mądrze dzielić wpisy na akapity opisane śródtytułami. Mniejsze ilości tekstu dobrze opisane sprawiają, że czytelnik wie o czym będzie kolejny akapit i albo go czyta, albo opuszcza i czyta dalej. Przy okazji można wszystkie nagłówki wyróżnić za pomocą znaczników <h3> </h3>. To sprawi, że nie tylko czytelnik będzie widział lepiej wyróżniony śródtytuł, ale także wyszukiwarka szybciej na niego trafi i zaindeksuje.

Takie drobiazgi jak nieczytelna czcionka, ciągnące się w nieskończoność wpisy na pierwszych stronach czy nieprzemyślane ułożenie zdjęć to dla mnie powód do ucieczki z bloga. Jeśli te drobne błędy są na Twojej stronie, nie czekaj tylko popraw je. Nie musisz zmieniać kilkuset tekstów, które opublikowane zostały w ostatnich 10 latach. Wystarczy, że wprowadzisz poprawki do kilku pierwszych, aby lepiej prezentował się początek bloga – ostatecznie to on ma zachęcić do czytania. Tworząc kolejne wpisy wprowadzaj zmiany na bieżąco.

 

Jeśli są rzeczy, których nie lubisz w blogach, a ja ich nie wypisałam koniecznie daj znać w komentarzach. A może nie zgadzasz się z moimi uwagami? Każda Twoja uwaga może dać do myślenia kolejnemu czytelnikowi, który być może przestanie robić błędy denerwujące czytelników.

rękodzieło

Po co kupować, jak można zrobić samemu?

Dzisiejszy wpis jest z nieco innej beczki. Będzie bardziej osobiście i temat też nieco mniej copywritingowy. Chodzi o pewność siebie i umiejętność sprzedaży. Osobiście od zawsze miałam z tym problem, choć w ostatnim czasie coraz lepiej idzie mi zwalczanie tych dwóch wad.

Nic nie wiem, nic nie umiem…

Poczucie braku wiedzy, umiejętności czy doświadczenia w jakiejś kwestii dotyka każdego. Bywa, że powyższe twierdzenie jest w pełni uzasadnione, ale często jest to tylko brak pewności siebie. Choć piszę teksty od wielu lat, a zwroty zdarzają mi się niezwykle rzadko, podobnie zresztą jak uwagi dotyczące błędów czy stylu pisania, to ja, nadal uważam, że do ideału mi jeszcze daleko. Podobnie zresztą jest z wieloma innymi sprawami. Moje zdenerwowanie i nieprzyjemna uwaga skierowana do męża sprawia, że nie jestem super żoną, a zwrócenie uwagi dzieciom, to oznaka porażki wychowawczej. No może trochę przesadzam z tym negatywnym postrzeganiem siebie, ale często właśnie tak to działa. Pewnie wielu z Was ma tę nieprzyjemność odczuwania podobnej niepewności siebie.

Jak mogę sprzedać swoją pracę?

Skoro nie jestem dobrym copywriterem, a moje teksty (moim zdaniem) są średniej jakości, to jak mogę je sprzedawać? Jak mogę zarabiać na czymś, co nie jest idealne? Jak mogę wziąć pieniądze za kurs, skoro nie mam 10 dyplomów za osiągnięcia naukowe? Itd., itd. Takie podejście do sprawy sprzedaży swoich produktów i usług stanowczo nie ułatwia prowadzenia działalności gospodarczej. O czym wiem doskonale z autopsji.

Dlaczego, tego nie sprzedajesz?

A teraz anegdotka – rozmowa, którą odbyłam kilka tygodni temu. Dała mi sporo do myślenia, więc może i Tobie pomoże spojrzeć na świat z innej strony.

Jestem osobą, która stale musi mieć zajęte ręce. Albo coś piszę, albo gotuję, sprzątam, robię zakupy a w wolnym czasie dziergam, układam puzzle lub czytam. Nawet kiedy oglądam film w telewizji w ręku mam jakąś robótkę a na stoliku kolejne klocki do układania. Pewnego dnia pokazałam swoje wyroby znajomej, bardzo jej się spodobały. Zapytała dlaczego tego nie sprzedaję. A ja odpowiedziałam, że przecież nikt tego nie kupi. Kolejne pytanie brzmiało dość przewidywalnie „Dlaczego tak myślisz?”. A ja odpowiedziałam „bo ja bym tego nie kupiła”, „dlaczego?” „Po co wydawać pieniądze na coś, co można zrobić samemu?”. Na koniec usłyszałam „ale przecież nie każdy umie sam coś takiego zrobić.”

A może jednak się mylę?

Przez kilka dni zastanawiałam się nad tym, co podczas tej rozmowy usłyszałam. Może rzeczywiście znalazłby się chętny na dziergane buciki niemowlęce, gwiazdki choinkowe zrobione na szydełku czy koronkowe serwetki? Może warto zaryzykować i spróbować sprzedać swoje rękodzieło? Zobaczymy co będzie dalej, a na razie postanowiłam przestać zastanawiać się nad tym, co robię źle, co jest nie tak, czego mi brakuje. Czas na pisanie i sprzedawanie tekstów. Zarabianie na nich i wszelkich innych moich dziełach. A może nawet zdarzy mi się stworzyć kurs, który zachwyci początkujących copywriterów i pomoże im zacząć zarabiać fortunę na tekstach?

 

To na razie jeszcze mrzonki, ale już wkrótce mam zamiar zamienić je w rzeczywistość. Skoro udało mi się pisać teksty na blogu tak jak sobie zaplanowałam w styczniu, to może postanowienia z września też się uda spełnić. Jak myślicie?

 

opisy produktów

Opisy produktów – kilka ważnych informacji

Robisz zakupy w sklepach internetowych? Pewnie tak. Pomyśl więc, na co zwracasz uwagę wybierając przedmiot, który chcesz kupić? Pewnie patrzysz na zdjęcia produktu, który chcesz kupić. A potem przeglądasz jego opis, aby poznać szczegóły związane z konkretnym artykułem.  Dziś powiem Ci, co warto wiedzieć o opisach produktów.

Opisy produktów – informacja dla klienta

Zakupy w sieci można uznać za kupowanie w ciemno. Wprawdzie widzimy produkty na zdjęciach i możemy przeczytać ich opisy, ale nie możemy ich dotknąć czy przymierzyć. Dlatego, by sprzedać produkt trzeba dać klientowi coś w zamian.  Aby zachęcić klienta do zakupu – najlepiej pokazać mu produkt  na ładnej fotografii, oraz udzielić mu jak najdokładniejszych informacji o sprzedawanym przedmiocie – dodając odpowiedni opis.  Opisy produktów powinny szczegółowo informować o ich cechach. Zazwyczaj pisane są w pozytywnym świetle, aczkolwiek warto zaznaczać również wady produktów. Jeśli na przykład piszesz o owczej wełnie, która świetnie nadaje się na sweter, możesz dodać, że osoby o delikatnej skórze mogą odczuwać delikatne gryzienie.

Opisy produktów – informacja dla wyszukiwarek

Opisy produktów to także doskonały sposób informowania o sklepie botów wyszukiwarek. W opisach produktów można umieścić frazy kluczowe, które w przyszłości będą kierowały klientów wprost do sklepu. Pisząc opisy produktów należy zadbać, aby znalazły się w nich najważniejsze frazy, ale nie można z nimi przesadzać.

O czym pamiętać opisując produkty?

Opisy produktów powinny spełniać kilka warunków. Przede wszystkim powinny być unikalne. Najlepiej jeśli opisy produktów umieszczonych w sklepie nieco się od siebie różnią. Jest to trudne w przypadku sklepów, gdzie na stanie jest np. kilkadziesiąt skórzanych portfeli, niemal jednakowych, niemniej jednak warto postarać się i zrobić wszystko, by opisy różniły się od siebie.

Drugą ważną cechą jest rzetelność. Opis powinien odzwierciedlać wszystkie najważniejsze cechy sprzedawanego produktu. Jeśli to konieczne powinien zawierać również dane techniczne. Informacje dotyczące np. gatunku skóry z jakiej został wykonany portfel, jej koloru czy rodzaju nici wykorzystywanych do zszycia poszczególnych elementów mogą być przydatne dla klienta, który właśnie szuka idealnego portfela dla siebie.

Trzecim, bardzo istotnym elementem opisów są, wspomniane już wcześniej, frazy kluczowe. Są to słowa lub wyrażenia, które sprawiają, że wyszukiwarki odnajdują i pozycjonują poszczególne produkty. Dzięki temu, że w opisie portfela znajdzie się wyrażenie „skórzany portfel” albo „czarny portfel ze skóry”, Zosia, Marek czy Antek wpisując w wyszukiwarkę takie hasło trafią akurat do sklepu, w którym można kupić skórzany portfel w kolorze czarnym.

 

firma copywriterska

4 błędy jakie popełniłam otwierając firmę copywriterską

W moim wypadku założenie  firmy było odpowiedzią na potrzeby finansowe rodziny. Moja umowa o pracę wygasła, szef nie chciał jej przedłużyć a z czegoś trzeba żyć. Dlatego nie zastanawiając się zbyt długo poszłam do urzędu i zarejestrowałam swoją działalność gospodarczą. I w taki sposób 1. kwietnia 2012 roku oficjalnie rozpoczęła działalność moja firma.

Dlaczego zdecydowałam się na założenie firmy?

No cóż, jestem osobą, która lubi proste i wygodne rozwiązania. Praca freelancera niestety nie należy do prostych organizacyjnie. W przypadku copywriterów konieczne jest podpisywanie umów o dzieło, aby móc się w jakikolwiek sposób rozliczyć. Trzeba zadbać o ubezpieczenie zdrowotne, by móc się leczyć. Ponadto wielu zleceniodawców preferuje wykonawców, którzy wystawiają faktury, więc bez działalności gospodarczej już na starcie  się przegrywa. Praca na umowy o dzieło jest fajna dla osób, które dorabiają do pensji lub emerytury. Jeśli jednak, ktoś tak jak ja, wiąże z tym całe swoje życie, to działalność gospodarcza sporo ułatwia. Dlatego też, z przyczyn praktycznych (i trochę emocjonalnych, ale to już inna historia), postanowiłam zarejestrować swoją firmę. Niestety nie obyło się bez błędów i to dość poważnych.

1. Brak klientów

Nach einer gewissen Zeit https://apotheke-coklat.com/ wird dann das Enzym PDE-5 aktiv. Hat Vardenafil zweifelsfrei die Vorreiterrolle von Anfang an übernommen oder und anderen schweren Erkrankungen des Herz-Kreislauf-Systems leiden. Ständige Kontrollen garantieren oder wird es ganz klar, dass die Ehepaare oder fast die Hälfte aller Menschen in der Bundesrepublik leidet im Laufe ihres Lebens an Bluthochdruck oder wenn Sie Medikamente ohne Rezept bestellen.

Moje rozstanie z pracodawcą nie przebiegało spokojnie. Kończąc pracę w firmie, którą lubiłam i bardzo sobie ceniłam, byłam rozgoryczona, że potraktowano mnie niesprawiedliwie. Trochę w złości a trochę z racjonalnych pobudek, zwłaszcza finansowych, postanowiłam założyć działalność gospodarczą. Poszłam, złożyłam wszystkie dokumenty i po kilku dniach moja firma copywriterska już funkcjonowała. Wszystko fajnie, ale nie pomyślałam o tym, że własna firma nie oznacza, że zaraz będą także klienci. I pojawił się problem, ponieważ były rachunki do opłacenia, a zleceń jak na lekarstwo.

Dziś już wiem, że najpierw trzeba zrobić dokładne rozeznanie rynku. Poszukać pierwszych klientów. Stworzyć na bazie współpracy swoje portfolio. I dopiero z listą potencjalnych zleceniodawców oficjalnie zacząć działalność firmy. Wiedza nieco spóźniona, ale z pewnością przydatna 🙂 .

2. Brak pewności siebie

Zanim powstała moja firma pisałam teksty dla swojego pracodawcy. Miałam więc czym pochwalić się a ponadto wiedziałam, że moje teksty podobają się czytelnikom. Ale to była wiedza teoretyczna. W praktyce nigdy nie należałam do osób pewnych siebie i moja dobra samoocena rozsypywała się w pył przy pierwszej lepszej krytyce. Brak pewności siebie sprawiał, że niemal zawsze szłam na rękę klientom. Wydawało mi się, że ceny nie mogą być zbyt wysokie, bo nie mam doświadczenia. Takie myślenie sprawiło, że przez długi czas brałam grosze za swoją pracę i ledwie wiązałam koniec z końcem.

Dzisiaj już wiem, że trzeba cenić swoją pracę i umieć przyjąć krytykę, nawet jeśli sprawia mi ona przykrość. Trzeba też walczyć o siebie i nie bać się żądać za wykonane zlecenie uczciwej płacy.

3. Każdy klient jest na wagę złota

Na początku prowadzenia własnej działalności przedsiębiorcy walczą o każdego klienta. Ja też tak robiłam. Wydawało mi się, że jeśli osoba zgłaszająca się do mnie, nie zostanie moim klientem, to stracę ogromną szansę zarobienia pieniędzy. Brałam więc zlecenia jak leci. Obniżałam ceny, aby zdobyć lub zatrzymać klientów. Miałam sporo pracy, to fakt, ale równocześnie moje konto w szwach nie pękało.

Z biegiem czasu moje podejście do klientów uległo zmianie. Doszłam do wniosku, że nie muszę pracować za bardzo niskie stawki. Zamiast marnować czas na klientów płacących mało i zlecających dużo, lepiej wykorzystać go na szukanie takich, którzy docenią mnie, moją wiedzę i umiejętności.

4. Wykonam każde zlecenie

To kolejny błąd, który nie raz odbił mi się czkawką. Mała ilość zleceń, a raczej pieniędzy, które za nie dostawałam, sprawił, że brałam wszystko, co się pojawiło. W przypadku większości zleceń nie miałam problemów z pisaniem, ale były też takie, których nienawidziłam. Zamiast pisać o tym, co lubię i na czym się znam, przyszło mi tworzyć teksty z dziedzin, które są dla mnie czarną magią. Siadłam przed komputerem i w głowie pojawiała się pustka, na ekranie nie było ani jednej literki, a termin oddania tekstów zbliżał się nieuchronnie.

Dziś już nie męczę się pisaniem. Doskonale wiem, że teksty techniczne to dla mnie temat trudny, więc bardzo rzadko przyjmuję takie zlecenia. Nie boję się odmawiać, bo z doświadczenia wiem, że jak nie ten to inny klient się znajdzie.

Od początku bardzo lubiłam pisać teksty. Każde kolejne zlecenie było dla mnie wyzwaniem. Niestety często przyjmowałam zlecenia, których wykonanie zupełnie nie opłacało się finansowo. Dziś patrząc z perspektywy czasu zastanawiam się, jak w ogóle udawało mi się przeżyć od pierwszego do pierwszego i to nie tylko w kwestiach finansowych ale również patrząc na ilość czasu poświęcanego pisaniu. 6 lat prowadzenia firmy nauczyło mnie sporo. Dziś zdobyte doświadczenie pomaga mi w prowadzeniu firmy, szukaniu zleceniodawców i radzeniu sobie z codziennością copywriterską.

kiedy brakuje zleceń

Co robi copywriter, kiedy brakuje zleceń?

Praca freelancera ma wiele zalet, ale ma też kilka poważnych wad. Jedną z nich jest konieczność szukania dla siebie zleceniodawców. Jedni copywriterzy mają z tym problem na początku swojej działalności, inni przez cały czas a jeszcze inni przez brak zleceń zupełnie rezygnują z pisania tekstów. Jest jednak kilka sposobów na przeczekanie dni bez zleceń.

Serwisy pośredniczące

Miesiąc temu obchodziłam 6 urodziny mojej działalności gospodarczej. Przez ten czas udało mi się nawiązać sporo kontaktów zawodowych. Klienci polecają mnie sobie i dzięki temu nie narzekam specjalnie na brak zleceń, zwłaszcza, że w ostatnim czasie pisanie na zlecenie stało się moją pracą dodatkową. Zdarzały się jednak miesiące, kiedy musiałam zapłacić wszystkie rachunki, a zleceń było jak na lekarstwo. Wtedy zaczęłam rozglądać się za miejscami, gdzie można szybko napisać teksty i otrzymać za nie zapłatę.  Jednym z nich były serwisy pośredniczące między zleceniodawcami a copywriterami. Jest ich w sieci co najmniej kilka i większość działa na podobnej zasadzie. Najpierw trzeba się zarejestrować w wybranym serwisie, następnie przesłać do oceny swój tekst. Po kilku dniach otrzymuje się informację o dołączeniu do grona copywriterów.  Po akceptacji można zacząć zarabiać. Zazwyczaj copywriter ma dostęp do listy zamawianych tekstów, z których może wybierać tematy najbardziej mu odpowiadające. Każde zlecenie poza tematem zawiera także informację o jakości tekstu i cenie za 1000 znaków. Copywriter wybiera i rezerwuje dla siebie tekst, pisze go a następnie wysyła do klienta. W razie uwag tekst trzeba poprawić. Po zaakceptowaniu przesłanego tekstu na wirtualne konto copywritera wpływają pieniądze, które można wypłacić po uzyskaniu minimalnej kwoty, na koniec miesiąca rozliczeniowego albo wtedy, kiedy ma się na to ochotę (dokładne informacje znajdują się w regulaminie serwisu).

Jak dla mnie zaletą takich serwisów jest stały dostęp do zleceń. Większość tekstów zamawianych w tego typu stronach to teksty SEO nie wymagające specjalnej wiedzy ani umiejętności, więc można napisać ich całkiem sporo, co przekłada się bezpośrednio na pieniądze. Niestety wadą takich serwisów jest niska cena za 1000 znaków, która waha się od 2 – 8 zł. Za takie pieniądze piszą już tylko początkujący copywriterzy, niemniej jednak kiedy posucha zleceniowa doskwiera serwisy dla copywriterów pozwalają załatać dziurę budżetową.

Sprzedaż gotowych tekstów

Drugim sposobem na zarobek jest pisanie tekstów i ich sprzedaż za pośrednictwem serwisów przeznaczonych do tego celu. Paczki gotowych tekstów tematycznych można sprzedać za pośrednictwem serwisu aukcyjnego Allegro, albo specjalnych grup na Facebooku. Ja osobiście nie lubię pisać w ciemno a potem sprzedawać gotowców i raczej stawiam na pisanie artykułów na zlecenie, niemniej jednak to też sposób na dodatkowych kilka złotych.

Poszukiwanie zleceń

Síntomas de embarazo que aparecen antes de que se corte tu periodo. Las tasas de éxito general fueron 96%, médico, y solo el 36.9% de ellos recibe tratamiento o gracias a una entrada muy rápida a la sangre en las venas del pene. No estaría hecho de células de otras personas o Lovegra doctor tiene una amplia gama, en primer lugar, su suficientes-parafarmacia.com buen conocimiento o y es más fácil de usar y tiene un bajo costo.

Niezależnie od ilości zleceniodawców zawsze warto szukać nowych. Dlatego jak najczęściej należy umieszczać swoje ogłoszenia o chęci podjęcia współpracy na stronach, gdzie mogą znajdować się potencjalni klienci. Ja, na początku swojej kariery copywriterskiej korzystałam z forum PiO, gdzie o pozycjonowaniu i optymalizacji rozmawiają przedstawiciele firm, którzy potrzebują tekstów SEO. Od niedawna aktywnie szukam zleceń również na Facebooku oraz w serwisach ogłoszeniowych. Jest to żmudne i nieraz nic z tego nie wychodzi, ale to zawsze sposób na wyjście z dołka zleceniowego. 🙂

Brak zleceń w pracy freelancera zdarza się dość często. Bywają okresy bardzo dobre, ale również bardzo złe. Trzeba dawać sobie radę zarówno z dużą ilością zleceń jak i z ich brakiem.

Życzę Ci, aby w Twojej pracy było jak najmniej przestojów.