Blogowy Kalendarz Adwentowy – czyli?…

Osobiście nie lubię niespodzianek i wolę wiedzieć, co mnie czeka w najbliższym czasie, ale drobna niewiadoma jest jak najbardziej mile widziana. Jedną z takich drobnych niespodzianek jest otwieranie kolejnych okienek w kalendarzu adwentowym. Najczęściej pod kolejnymi liczbami ukrywają się słodycze, o czym doskonale wiem, ale czy to będzie czekoladka w kształcie gwiazdki czy autka, to już zupełna niewiadoma ?Continue reading

Dzierganie – sposób na odstresowanie

Dziś wpis zupełnie, albo prawie zupełnie, niezwiązany z copywritingiem. Postanowiłam napisać o tym w jaki sposób wypoczywam i oczyszczam swój umysł. Pisanie tekstów jest wymagającym zajęciem, dlatego, aby pisać dobrze, umysł musi być wypoczęty, a sen nie zawsze wystarcza. Czasami trzeba mieć coś, co pozwala „nie myśleć”. W moim wypadku jest to dzierganie.Continue reading

blog

Po co copywriterowi blog?

Tak naprawdę to – po nic 🙂 Nikt nikogo nie zmusza, żeby prowadził swojego bloga.  Każdy copywriter ma swoją, własną drogę, która prowadziła go do pisania tekstów i zarabiania na nich. Jedni zaczynali w gazetkach szkolnych, inni chcieli wykorzystać swoją pasję pisarską, a jeszcze inni szukali sposobu, by szybko zarobić na wypad za miasto z dziewczyną. Jednak duża grupa copywriterów – freelacerów, bo tych mam na myśli, po pewnym czasie zaczyna pisać własne blogi, o ile nie zaczynała właśnie od pisania wirtualnych pamiętników. Dlaczego? O tym po co copywriterowi blog opowiem na własnym przykładzie.

Continue reading

Leniwy czytelnik – co to oznacza dla copywritera?

Jako czytelnik internetowych tekstów jestem bardzo leniwa. Nie ma co się oszukiwać, jeśli to tylko możliwe ograniczam czytanie do minimum. Oczywiście nie mówię tu o książkach, ale o tekstach informacyjnych, artykułach, wpisach blogowych, newsach. Skoro ja – czytelnik- jestem tak leniwa, to copywriter musi zrobić wszystko, aby zachęcić mnie do czytania, co wcale nie jest łatwe.  Jak napisać tekst, który zmusi mnie do czytania?

Continue reading

Facebookowa grupa Copywriting od podstaw – odpowiedzi na pytania

Swoją przygodę z wyzwaniami na Facebooku rozpoczęłam pod koniec 2017 roku. Bardzo spodobały mi się szkolenia w postaci wyzwań i postanowiłam spróbować swoich sił w tym temacie. W lutym 2018 roku zorganizowałam pierwsze Wyzwanie a wraz z nim powstała grupa na Facebooku.  Pod koniec roku było drugie wyzwanie, ale prawdziwy boom nowych użytkowników rozpoczął się na początku tego roku. To bardzo miłe, ale też powoli zaczynam czuć odpowiedzialność za dostarczaną członkom grupy wiedzę :).

Ponieważ w grupie pojawiły się pytania dotyczące copywritingu, postanowiłam odpowiedzieć na niektóre z nich w tym wpisie. Nie będą to wyczerpujące elaboraty, a raczej krótkie informacje, gdzie można znaleźć dokładniejsze informacje na wskazany temat. Z czasem na blogu oraz w grupowych dyskusjach odpowiemy sobie nawzajem na pojawiające się pytania dotyczące początków pracy copywritera.

 

Jak zacząć, na co zwracać uwagę i przede wszystkim czy to w ogóle dla mnie?

Takie pytanie zadała Paulina. Jest ono bardzo szerokie i trudno odpowiedzieć na nie bardzo szczegółowo. Jednak, moim zdaniem, dla osoby rozważającej podjecie się takiej pracy bardzo ważne jest to, czy lubi pisać i stale zdobywać nową wiedzę. Bez tego ani rusz. Umiejętność posługiwania się słowem i chęć czytania stale nowych materiałów to podstawa w tym fachu. Jeśli nie lubisz tego, nie ma sensu podejmować się tej pracy.

Jeśli lubisz pisać i chcesz spróbować swoich sił w copywritingu to na początek warto zacząć od prowadzenia własnego bloga. Wybierz temat, którym na co dzień się zajmujesz i w swoich tekstach przedstawiaj go czytelnikom. Może to być polityka, codzienność mamy malucha albo sposób na tanie podróżowanie dla emerytów – temat nie jest najważniejszy – ważna jest możliwość trenowania swoich umiejętności.

 

Jak dobrze pozycjonować albo skąd mam wiedzieć, które słowa aktualnie są przydatne w tekstach SEO, gdzie tego szukać?

To kolejne pytanie Pauliny. Pozycjonowanie to dla sporej grupy specjalistów czarna magia. Oczywiście wszyscy się na tym znają, ale chyba nikt nie wie, o co w tym chodzi. Sposoby pozycjonowania zmieniają się bardzo szybko. To, co było sposobem na pierwsze pozycje w wyszukiwarkach 6 lat temu, kiedy zaczynałam przygodę z pisaniem, dziś spowodowałoby zbanowanie strony. Zresztą działania, które podejmowano w zeszłym roku – dziś już nie są tak skuteczne. Zanim specjaliści SEO dowiedzą się jak działają algorytmy Google, firma je zmienia i wszystko trzeba zaczynać od nowa.  Dlatego też będąc copywriterem warto co nieco wiedzieć o SEO, ale niekoniecznie trzeba się w nie zagłębiać już na samym początku. Zazwyczaj w pierwszych zleceniach otrzymuje się od klienta m.in. listę fraz, które powinny pojawić się w tekście.

Można też samodzielnie podjąć się poszukiwania fraz, na które warto zwrócić szczególną uwagę. Tutaj pomocna jest m.in. wyszukiwarka Google. Ponadto można skorzystać z darmowych narzędzi oferowanych przez Google – Google Analytics oraz Google Search Console.

 

Skąd początkujący copywriter ma wziąć portfolio i czy do portfolio można wykorzystać teksty pisane dla pracodawcy?

To z kolei pytanie Moniki. Jeśli chodzi o wykorzystanie tekstów pisanych dla pracodawcy, to jest to możliwe, ale wyłącznie za jego zgodą. Podobnie jest w przypadku tekstów pisanych dla klienta. W portfolio nie musi znajdować się cały tekst a wyłącznie link do niego, warto o tym pamiętać, szczególnie w chwili, gdy pytamy o zgodę na wykorzystanie już opublikowanych treści. Jeśli posiadasz profil autora lub Twoje teksty są podpisane nazwiskiem, wówczas możesz śmiało podać w swoim portfolio linki kierujące do nich.

Jeśli do tej pory nie masz tekstów spełniających te warunki a pracodawca niechętnie patrzy na udostępnianie linków do stworzonych przez Ciebie tekstów, możesz zacząć publikować sama. W portfolio możesz zamieścić link do swojego bloga – nawet jeśli teksty nie są tematycznie związane z przyszłym zleceniem, zleceniodawca pozna twoje słownictwo i styl pisania. Możesz również napisać artykuły i opublikować je w serwisach dziennikarstwa obywatelskiego. Na początku warto założyć konto na Artelis.pl czy Eioba.pl. Są to serwisy, gdzie można opublikować swoje teksty a następnie swobodnie udostępniać je w postaci linków w portfolio. Można również skorzystać z bardziej zaawansowanych opcji takich jak biura prasowe – więcej informacji na ten temat znajdziesz TUTAJ.

 

Jakie są podstawowe pojęcia, które powinien znać każdy copywriter?

Takie pytanie zadała Magdalena. Kiedy zaczynałam prowadzić blog stwierdziłam, że warto zrobić taki mini słownik podstawowych pojęć. Zajęło mi to trzy kolejne wpisy. Na liście pojęć znalazło się kilkanaście słów, które pojawiają się najczęściej i, z tego co pamiętam, dla mnie były niezrozumiałe na początku. Z pewnością lista ta powinna być o wiele dłuższa. Dlatego zachęcam wszystkich do zamieszczania swoich propozycji pojęć w komentarzach. Wspólnie stworzymy kolejną część słownika 🙂

http://klon.corpicorn.pl/copywriting-podstawowe-pojecia-1/
http://klon.corpicorn.pl/copywriting-podstawowe-pojecia-cz-2/
http://klon.corpicorn.pl/copywriting-podstawowe-pojecie-cz-3/

Gdzie szukać zleceń?

To kolejne pytanie Magdaleny.  O tym, skąd brali się moi pierwsi klienci oraz o miejscach, gdzie do dziś szukam ciekawych propozycji pisałam już kilkukrotnie. Informacje te znajdziecie w poniższych wpisach:

 

http://klon.corpicorn.pl/gdzie-szukac-pierwszych-zlecen/

 

http://klon.corpicorn.pl/co-robi-copywriter-kiedy-brakuje-zlecen/

http://klon.corpicorn.pl/gdzie-moze-kryc-sie-klient/

Na dziś to tyle. Przypuszczam, że odpowiedzi nie są satysfakcjonujące dla wszystkich, dlatego już zabieram się za pisanie kolejnych wpisów. Zachęcam również do zadawania pytań i dyskusji w grupie Facebookowej.

 

klient

Gdzie może kryć się klient?

Będąc copywriterem freelancerem trzeba stale szukać nowych klientów. Bywa, że zgłaszają się sami, ale na to nie należy zbytnio liczyć. Zanim Twoi klienci zaczną polecać Cię kolejnym, i kolejnym trzeba nieźle kombinować, aby znalazł się klient. Dziś opowiem ci o tym skąd wziął się jeden z moich najnowszych zleceniodawców. Sama zdziwiłam się, kiedy otrzymałam maila z zapytaniem ofertowym.

 

Wszystko zaczęło się na Facebooku…

Facebook to doskonała platforma do szukania klientów, ale również do nauki i wymiany poglądów z innymi osobami zajmującymi się copywritingiem. Sama należę do kilku grup dla copywriterów, co pozwala zdobyć nową wiedzę oraz poznać przyszłych współpracowników albo klientów. W jednej z takich grup pojawił się post w którym znajdował się link do forum. Na forum zaś opublikowany został wpis, który w niewybrednych słowach tłumaczył jak powinien wyglądać opis produktu. W dużej mierze zgadzałam się z nim, aczkolwiek nie do końca, co pokazałam w swoim komentarzu na forum.

 

Potem było forum…

Pod wpisem na forum rozgorzała żywa dyskusja. Z minuty na minutę rosła lista komentarzy, gdzie klienci i copywriterzy wymieniali się poglądami. Ja też wzięłam udział w tej wymianie zdań. Wśród wielu komentarzy pojawił się i taki, którego autor stwierdził, że „bardzo trudno jest pisać unikalne opisy kilkudziesięciu jednakowych produktów np. sznurków do snopowiązałek, bo co można umieścić w takich tekstach”. Jak na mój gust sznurek do snopowiązałek to akurat bardzo przyjemny temat i można o nim pisać bez końca. Jeden jest miękki w dotyku, inny szorstki, a jeszcze inny kłujący. Sznurki różnią się również kolorem, bo przecież jedne są słomkowe, inne szare, a jeszcze inne brązowe lub kawowe. Oczywiście była to wymiana zdań z przymrużeniem oka.

 

… i znalazł się klient

Po kilku dniach, kiedy już zapomniałam, że w ogóle dyskusja ta miała miejsce, nagle pojawił się klient, któremu spodobało się moje podejście do opisów produktów, więc postanowił zlecić mi opisy do swojego sklepu. Co, jak co, ale klientów z ostrej dyskusji na forum raczej się nie spodziewałam. Udało nam się jednak dogadać i nawiązaliśmy współpracę. Muszę przyznać, że to jeden z klientów pozyskanych w co najmniej dziwny sposób.

Z tej historii można wyciągnąć jeden wniosek – nigdy nie wiesz, gdzie kryje się Twój klient, więc uważaj, co i jak piszesz.

prowadzenie bloga

5 drobiazgów, które denerwują czytelników blogów

Dzisiejszy wpis skierowany jest zarówno do copywriterów, blogerów jak i osób prowadzących blogi firmowe. Jest to też wpis bardzo prywatny – będę pisała o tym, co mnie – jako czytelnika blogów, w nich denerwuje. Za chwilę sam przekonasz się, że większość z wymienionych błędów to drobiazgi, które można poprawić w kilka minut.

1. Cały wpis na stronie głównej

Osobiście bardzo nie lubię blogów, które już na stronie głównej mają całe wpisy. Jest to bardzo uciążliwe szczególnie wtedy, gdy wpisy są długie lub zawierają wiele zdjęć. Często rezygnuję z dalszego czytania bloga właśnie dlatego, że początkowy artykuł mnie nie interesuje, a nie bardzo mam ochotę przewijać stronę w nieskończoność, aby zobaczyć następny wpis.

Aby to zmienić wystarczy po pierwszym akapicie tekstu wstawić znacznik <more>. To taki zaklęty kod, który pozwala w dowolnym miejscu uciąć wpis, a po kliknięciu w odnośnik „czytaj dalej” przenieść czytelnika na stronę, gdzie znajduje się cały tekst.

 

2. Brak porządku w zdjęciach

Choć na co dzień nie jestem zbyt porządna i na moim biurku można znaleźć wiele „dziwnych” rzeczy, to prowadząc blogi trzymam się kilku zasad, a jedną z nich jest unikanie dużej ilości zdjęć, o ile nie są konieczne. Zdaję sobie jednak sprawę, że są blogi, w których to właśnie zdjęcia stanowią główną treść wpisów. Jeśli trafiam na takie blogi to lubię kiedy jest w nich porządek. Dokładniej chodzi mi o wielkość i miejsce umieszczenia zdjęć.

Wbrew pozorom publikacja zdjęć o tych samych rozmiarach nie wymaga znajomości programów graficznych. Wiele platform blogowych posiada w swoich ustawieniach opcję dostosowania rozmiaru grafik do potrzeb prowadzącego. Tak jest m.in. w przypadku WordPressa, z którego dziś korzysta duża część blogerów. Jeśli zdjęć ma być wiele, w wybranym wpisie można stworzyć galerię. Zdjęcia opublikowane w formie galerii łatwiej można obejrzeć bez potrzeby przewijania strony. Stworzenie galerii do wpisu może zająć dłuższą chwilę za pierwszym razem, ponieważ konieczne jest nauczenie się obsługi oprogramowania, ale już po kilku wpisach robi się to automatycznie.

 

3. Tłumaczenia

Bardzo nie lubię, kiedy czytając bloga wyskakują mi napisy w obcych językach. To, że tego nie lubię to jedno, a to, że zdarza się to również na moim blogu – to zupełnie inna historia 😉 . W każdym bądź razie, jeśli  dopiero stawiasz swojego bloga zwróć uwagę na ten drobiazg.

 

4. Czcionka, wielkość i kolor liter

Kolejnym drobiazgiem, na który warto zwrócić uwagę jest czcionka. Zdaję sobie sprawę z tego, że wymyślne litery prezentują się wspaniale, ale niestety ciężko jest odczytać tekst, który nimi napisano. Zanim więc wybierzesz litery o nieszablonowym wyglądzie najpierw zastanów się czy Twój czytelnik na pewno je rozszyfruje. Przecież blogi powstają dla czytelników.

Podobnie rzecz się ma z wielkością i kolorem liter. Osobiście bardzo nie lubię blogów, gdzie litery mają wielkość mikroskopijną i trzeba czytać je z lupą. Dlatego staram się, aby w blogach, które prowadzę czcionka była duża, ale też bez przesady.

To samo tyczy się koloru liter. Jeśli strona jest w kolorze jasnym, wówczas najlepiej sprawdza się kolor czarny lub grafitowy. Jeśli strona jest ciemna, wówczas świetnie sprawdza się kolor biały. Wszelkie kolory pastelowe lub szarości zazwyczaj nikną w tle i tekst nimi napisany staje się trudny do odczytania.

 

5. Porządek w treści

Pisząc o wielkości i kolorze czcionek zapomniałam dodać, że chodzi tu o litery, które tworzą tekst podstawowy. Z nagłówkami i śródtytułami można sobie nieco pofolgować. W przypadku tekstów blogowych warto połączyć przyjemne z pożytecznym i tworzyć wpis przyjazny czytelnikowi, a zarazem wyszukiwarkom. Wystarczy mądrze dzielić wpisy na akapity opisane śródtytułami. Mniejsze ilości tekstu dobrze opisane sprawiają, że czytelnik wie o czym będzie kolejny akapit i albo go czyta, albo opuszcza i czyta dalej. Przy okazji można wszystkie nagłówki wyróżnić za pomocą znaczników <h3> </h3>. To sprawi, że nie tylko czytelnik będzie widział lepiej wyróżniony śródtytuł, ale także wyszukiwarka szybciej na niego trafi i zaindeksuje.

Takie drobiazgi jak nieczytelna czcionka, ciągnące się w nieskończoność wpisy na pierwszych stronach czy nieprzemyślane ułożenie zdjęć to dla mnie powód do ucieczki z bloga. Jeśli te drobne błędy są na Twojej stronie, nie czekaj tylko popraw je. Nie musisz zmieniać kilkuset tekstów, które opublikowane zostały w ostatnich 10 latach. Wystarczy, że wprowadzisz poprawki do kilku pierwszych, aby lepiej prezentował się początek bloga – ostatecznie to on ma zachęcić do czytania. Tworząc kolejne wpisy wprowadzaj zmiany na bieżąco.

 

Jeśli są rzeczy, których nie lubisz w blogach, a ja ich nie wypisałam koniecznie daj znać w komentarzach. A może nie zgadzasz się z moimi uwagami? Każda Twoja uwaga może dać do myślenia kolejnemu czytelnikowi, który być może przestanie robić błędy denerwujące czytelników.

rękodzieło

Po co kupować, jak można zrobić samemu?

Dzisiejszy wpis jest z nieco innej beczki. Będzie bardziej osobiście i temat też nieco mniej copywritingowy. Chodzi o pewność siebie i umiejętność sprzedaży. Osobiście od zawsze miałam z tym problem, choć w ostatnim czasie coraz lepiej idzie mi zwalczanie tych dwóch wad.

Nic nie wiem, nic nie umiem…

Poczucie braku wiedzy, umiejętności czy doświadczenia w jakiejś kwestii dotyka każdego. Bywa, że powyższe twierdzenie jest w pełni uzasadnione, ale często jest to tylko brak pewności siebie. Choć piszę teksty od wielu lat, a zwroty zdarzają mi się niezwykle rzadko, podobnie zresztą jak uwagi dotyczące błędów czy stylu pisania, to ja, nadal uważam, że do ideału mi jeszcze daleko. Podobnie zresztą jest z wieloma innymi sprawami. Moje zdenerwowanie i nieprzyjemna uwaga skierowana do męża sprawia, że nie jestem super żoną, a zwrócenie uwagi dzieciom, to oznaka porażki wychowawczej. No może trochę przesadzam z tym negatywnym postrzeganiem siebie, ale często właśnie tak to działa. Pewnie wielu z Was ma tę nieprzyjemność odczuwania podobnej niepewności siebie.

Jak mogę sprzedać swoją pracę?

Skoro nie jestem dobrym copywriterem, a moje teksty (moim zdaniem) są średniej jakości, to jak mogę je sprzedawać? Jak mogę zarabiać na czymś, co nie jest idealne? Jak mogę wziąć pieniądze za kurs, skoro nie mam 10 dyplomów za osiągnięcia naukowe? Itd., itd. Takie podejście do sprawy sprzedaży swoich produktów i usług stanowczo nie ułatwia prowadzenia działalności gospodarczej. O czym wiem doskonale z autopsji.

Dlaczego, tego nie sprzedajesz?

A teraz anegdotka – rozmowa, którą odbyłam kilka tygodni temu. Dała mi sporo do myślenia, więc może i Tobie pomoże spojrzeć na świat z innej strony.

Jestem osobą, która stale musi mieć zajęte ręce. Albo coś piszę, albo gotuję, sprzątam, robię zakupy a w wolnym czasie dziergam, układam puzzle lub czytam. Nawet kiedy oglądam film w telewizji w ręku mam jakąś robótkę a na stoliku kolejne klocki do układania. Pewnego dnia pokazałam swoje wyroby znajomej, bardzo jej się spodobały. Zapytała dlaczego tego nie sprzedaję. A ja odpowiedziałam, że przecież nikt tego nie kupi. Kolejne pytanie brzmiało dość przewidywalnie „Dlaczego tak myślisz?”. A ja odpowiedziałam „bo ja bym tego nie kupiła”, „dlaczego?” „Po co wydawać pieniądze na coś, co można zrobić samemu?”. Na koniec usłyszałam „ale przecież nie każdy umie sam coś takiego zrobić.”

A może jednak się mylę?

Przez kilka dni zastanawiałam się nad tym, co podczas tej rozmowy usłyszałam. Może rzeczywiście znalazłby się chętny na dziergane buciki niemowlęce, gwiazdki choinkowe zrobione na szydełku czy koronkowe serwetki? Może warto zaryzykować i spróbować sprzedać swoje rękodzieło? Zobaczymy co będzie dalej, a na razie postanowiłam przestać zastanawiać się nad tym, co robię źle, co jest nie tak, czego mi brakuje. Czas na pisanie i sprzedawanie tekstów. Zarabianie na nich i wszelkich innych moich dziełach. A może nawet zdarzy mi się stworzyć kurs, który zachwyci początkujących copywriterów i pomoże im zacząć zarabiać fortunę na tekstach?

 

To na razie jeszcze mrzonki, ale już wkrótce mam zamiar zamienić je w rzeczywistość. Skoro udało mi się pisać teksty na blogu tak jak sobie zaplanowałam w styczniu, to może postanowienia z września też się uda spełnić. Jak myślicie?